The Kebab Pimps solo project: Reptail w Poznaniu czyli jak to się robi na wyjeździe

 
 Tym razem wyjątkowa jedyna w swoim rodzaju eksperymentalna recenzja spoza naszego wspaniałego pięknego miasta Szczecin - recenzja z krainy ziemniaka, gdzie w dniach 7-9 maja przebywałem. Niestety była to wyprawa solo, więc zabraknie celnych i soczystych uwag Nero a jednocześnie z góry przepraszam za mój kompletny brak profesjonalizmu - brak zdjęć i konkretów co do lokalizacji - mam nadzieję że mi to wybaczycie, a jak nie - to trudno. Dość pierdolenia, przejdźmy do jedzenia.



Jam Reptail podróżnik przemówił: 

"The Place of deception":
Po wyjściu z MTP wsiadłem w tramwaj nr. 6. Pojazd toczył się ze średnią prędkością, więc mogłem spokojnie swoim sokolim wzrokiem wypatrywać jakiejkolwiek fast foodowej budy. Moje oczy zatrzymały się na napisie "Turecki kebab"(czy jakoś tak) znajdujący się na szybie jednego z lokali. "Noo to zobaczymy ile jest wart poznański turas" - pomyślałem, licząc na konkretną wyżerkę szczególnie mając ciągle w pamięci ostatni wypad. Ów kebab znajduje się tuż przy dworcu PKS, a właściwie to na jego terenie. W środku dużo miejsca 5-6 stołów, a miejscowi bogacze napierają na automatach. Moje podejrzenie wzbudził brak turka za ladą, ino jakaś rycząca czterdziecha. Przyjrzałem się bogatemu menu i wziąłem duży (niby 100g mięcha) kebab w bułce za 11zł. Kiedy kobita powiedziała mi jakie mam sosy do wyboru moje złudzenie dobrego żarcia upadło - do wyboru czosnek majonez i ostry, po prostu bosko. Wziąłem "zmordycapiący" czosnek. Z mięs do wyboru miałem kurczaka i kurczaka. Na kalorie czekałem ok. 4 min. i z każdą sekundą coraz bardziej żałowałem że tu trafiłem, lecz bycie redaktorem KebabPimps zobowiązuje. Ze zgrozą przyglądałem się jak pani upierdala bułkę w sosie i nakłada zajebiście  "tureckie" surówki - biała i czerwona kapusta, marchew, cebula i - kurwa jego mać- sałata!! Co to kurwa jest, kebab z sałatą??. Na to wszystko pierdolnęła pierzaka kilka plasterków pomidora i ogórka i ponownie ujebała to czosnkowym nasieniem. Wziąłem głęboki wdech i zabrałem się za...niezwymiotowanie. Dostałem zimną bułkę!! Ta stara raszpla to chyba dla picu wjebała ta bułę do opiekacza. Mięcho w zasadzie też było zimne, w ogóle to całe to gówno nie miało żadnego smaku, jakbym wpierdalał karton, czy styropian. Po ojebaniu mięsa została mi do wmuszenia w przełyk surówka z sałatą. Jakoś to zdzierżyłem, ale buła..eeehhh...Po kilku kęsach poczułem smak stęchlizny, z miejsca wyjebałem ten ściek, bo pewnie obsrałbym się na miętowo, a za taką cenę to wolę otruć się czymś lepszym (np. 2x Michel z biedronki). Kurwa, to była jakaś kebabowa czarna dziura i w dodatku zwodzi napisem że turecka...taaa, chyba turecka kupa. Ten lokal to obraza dla tureckiej kuchni i ktoś powinien wysadzić go w powietrze, a tą rupieciarę obrzezać.

Ocena: -10/10

 
"From a flip side":
Wieczorem robiąc zakupy w osiedlowym sklepie na jutrzejsze śniadanie, w oko wpadł mi interesujący wynalazek - kebab instant. Po dzisiejszych przygodach byłem gotowy na wszystko, więc postanowiłem spróbować. Danie o nazwie "Wymieszaj mnie - kebab" kosztowało 5 zł, w jego składzie m.in. były: sos majonezowo-czosnkowy, kapusta, marchew, pomidor, ogórek, mięso drobiowe 40g, przyprawy (gyros, sól, pieprz, gorczyca). Moje pierwsze wrażenie było takie, że mięso wyglądały jak trociny - pewnie przemielony cały kurczak razem z kośćmi i pierzem. Otworzyłem opakowanie, wyjąłem dołączony widelec i zacząłem mieszać. Jak na złość sosu było zbyt dużo, po wymieszaniu był on wszędzie. Jeszcze jedna ważna rzecz - całość była na zimno. Trudno się mówi a zjeść trzeba. Pierwszy kęs i w mojej świadomości pojawił się Mak-Kwak, to przez sos który smakował dokładnie tak samo, dzięki czemu poczułem się jak w domu. Suróweczka uboga, dobrze że był pomidor z ogórkiem, jakoś to ździebko urozmaiciło smak, aczkolwiek i tak wszystko zabijał sos. Nad mięchem nie będę się rozwodził - zimne, ale jadalne. Jeśli jesteście na wyjeździe, a boicie się spróbować miejscowych "specjałów" to od biedy można zjeść, szczególnie że cena nie jest wygórowana.

Ocena: 3/10

"I'm an idiot, again"
Sobotni wieczór, gdzieś ok. godziny trzeciej. Lekko zrobiony na imprezce, po szalonych harcach odezwał się żołądek. Udałem się w poszukiwaniu jakiegokolwiek pożywienia. Po kilku minutach trafiłem do "Ali-Baby" znajdującego się w pobliży Sfinksa przy Św. Marcina. Niestety, wspomniany lokal nie miał nic wspólnego ze wspaniałym szczecińskim Ali Babą. Jak łatwo się domyślić ludzi było w pytę. Po odstaniu swojego w kolejce i obadaniu menu bogatego w falafela tortille i inne wynalazki, solarowa karotka z lekko wysuszonym mózgiem przyjęła moje standardowe zamówienie. Zapłaciłem 11zł, to chyba standardowa cena w pyrolandzie za duży kebab. Na szczęście kebaba robił turek, tudzież inny bliskowschodni osobnik. Ale jak zobaczyłem surówki to się za głowę złapałem: aż trzy różne składniki, no szał normalnie. Bieda w chuj na maxa - czerwona, biała i biała zmieszana z marchewką i troszkę cebulki. I ja za to dałem 11 zł. miałem ochotę jebnąć głową w ścianę. Do tego znowu tylko kurczak, ja pierdole, jeszcze raz zjem drób, a wyrosną mi skrzydła i zacznę gdakać. Tym razem trafiła mi się cieplutka bułeczka, sos koperkowo-czosnkowy był nawet spoko, w sumie przez surówę przefrunąłem jakby jej nie było, mięso ciepłe i nawet znośne, ale jak na moje oko to nie był duży kebab - chuj przyciął mnie na mięsie, a i przyprawiony ten posiłek też nie był . Ot żarcie dla najebanych ludzi którzy wpierdolą wszystko, czyli nie dla redaktorów i czytelników KebabPimps.
Ogólnie to coś słabo trafiłem z miejscówkami, ale przynajmniej wiadomo gdzie nie jeść. Następnym razem postaram się lepiej, teeej.

Ocena: 3,5/10

wasz niepowtarzalny
Reptail

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz