The Mighty Kebab Pimps prezentują: Kebap Turecki Ankara

lokalizacja- Brama Portowa 4 (od strony Medicusa przed przejściem podziemnym)

menu: kebaby w różnych konfiguracjach, są też tureckie szaszłyki, hod-dogi i hamburgery

telefon: 0914890313

degustowali: The Mighty Kebab Pimps



Drodzy czytelnicy, jest to wiekompomna chwila dla miłośników kebabów na całym świecie. Notoryczny Techno nareszcie przemówił...
Tu nie trzeba nic komentować, ten tekst pokazuje dlaczego on a nie nikt inny na świecie* tworzy z nami załogę The Kebab Pimps. Zatem jak mawiał Kwame, czarny bohater z serialu Kapitan Planeta: "Niech połączą się nasze siły!**":

*droga Megan Fox, jeżeli to czytasz to pisz, wywalimy któregoś z redaktorów na zbity pysk i mimo iż przytyłaś chetnie powitamy Cie w swoich szeregach
**orginalny zwrot brzmiał "Let our powers combine" i potem planetarianie darli mordę "GO PLANET"

  
Techno wrzeszczy "Ogień!":

"No to teraz się zacznie.

Wiem, że chłopaki są posądzani o wymyślenie mojej skromnej osoby tylko po to, by przyciągnąć niewiasty do bloga (w końcu gobelin na klacie robi swoje, a żaden z nich nie wygląda jak David), ale niestety nie jest to prawda. Ja istnieję. Jestem na tyle rzeczywisty, że jeżeli chcesz mnie dotknąć, to musisz się najpierw umówić na ostro z moim agentem (dla niego płeć nie ma znaczenia). Zanim zacznę cokolwiek pisać i dementować wszelkie spekulacje na mój temat, muszę zrobić najważniejszą rzecz na świecie. Wybaczcie, ale nawet  od kebabów ważniejsze są rybki. Nadszedł czas, by nakaramić rybki!

.

.

.

[653 minuty później]

W końcu udało nam się zebrać w komplecie! Kasa przygotowana, sprzęt też.  Jedyne co w takim momencie można było zrobić, to zamówić w jakimś lokalu kebab i... go zjeść! Po krótkiej, acz burzliwej wymianie zdań doszliśmy do wniosku, że czas udać  się do ścisłego centrum. Plac Zwycięstwa - Kebap 24h - Specjały Kuchni Tureckiej. Po przedostaniu się przez drzwi wejściowe i zajęciu miejsca na z góry upatrzonej pozycji w kolejce (tak! w kolejce!) udało się mi wybrać danie dnia do testu. Durum - jak zwykle (czyli nasze polskie rollo). Zestaw również klasyczny: baranina, wszystkie surówki (a było ich w cholerę dużo) mieszane sosy z przewagą ostrego mordercy kubków smakowych i papryczki,  duuuuużo papryczek! I to wszystko za jedyne 8,50 zeta. Toż to promocja! Od tego momentu chłopaki mogliby nawet tańczyć nago na rurze, a ja i tak bym tego nie zauważył. Koperek dorzucony do jednej z surówek załatwił wszystko. Wiem, że pieprzyłem jakieś głupoty, ale tak właściwie nie miało to żadnego znaczenia. Czerwone buraczki przypomniały mi kebaby, jakimi się zajadałem w ojczyźnie tego wspaniałego dania. Mało marchewki, jakieś sałaty, pomidory, ogórki i inne świeże cuda, o których ciężko mi mówić. Osobnym tematem są papryczki. Szeroki uśmiech do przygotowującego żarcie, a momentalnie ilość papryczek wrzucanych do naleśnika przekracza dawkę śmiertelną dla woła pociągowego. Dodam, że naprawdę ostrych papryczek. Każda kolejna spożywana papryczka przypominała mi czasy, kiedy bywałem na koncertach Ryszarda  Rynkowskiego. Łzy lały się strumieniami po polikach, a obsługa rzucała szmatami, bym podłogę wytarł, bo jak wpadnie kontrola BHP, to do standardowego wyposażenia lokalu nakażą dorzucić łodzie ratunkowe i kapoki, a wojewoda ogłosi stan klęski żywiołowej na terenie województwa zachodniopomorskiego. Nie wiem, czy jest to prawdą, ale ktoś podobno zadzwonił po motopompę, bo szmaty mogły nie dać rady. Mięsiwo świetnei było go dużo. Naleśnik podgrzany dobrze, choć mógłby być cieplejszy. Na szczęście mój się nie rozleciał i nie narobiłem wiochy jedząc całą powierzchnią stołu w przeciwieństwie do jednego ze współbiesiadników. Dobrze, że chociaż po sobie posprzątał wsiur jeden hehe. W knajpie można się napić piwa! Jakaż to jest cudowna wiadomość dla spragnionych rozpocząć leczenie poimprezowego kacora już w trakcie powrotu  do domu. Kebabik, piweczko, w razie czego ustęp też jest. Więcej już nie potrzeba. Kiedyś w tym samym miejscu też był kebab, ale gorszy. Chłopaki się pewnie bali, że przyciągnę ich do niego, czyli jakiejś zapuszczonej meliny z jednym krzesłem, bez przypraw, półautomatyczną kasą fiskalną, magnetofonem Kasprzak i zakratowanymi drzwiami na kłódkę, gdzie posiłki przygotowywane są przez bezzębną jędzę z jednym okiem i nawet o dupach sobie nie pogadają, bo nastrój nie pozwoli się skupić. Zdecydowanie jest to jeden z najlepszych kebabów w centrum! Czynny 24/24, z kiblem, piwkiem w ścisłym centrum, gdzie człowiek zawsze trafi! Przystanki  prawie wszystkich linii nocnych w promieniu 80 metrów. Jeżeli ktoś nabierze ochotę na świetny turecki kebab, to niech wbija. O każdej porze dnia i nocy.

Ocena: 9,5/10

PS. Ali Baba Doner - również czaaaaaad! No i ten darmowy czaj!

PS2. W przeciwieństwie do pozostałej części ekipy nie mogę rzucać ku*wami na lewo i prawo, bo jeszcze mnie moje szefostwo z fabryki kombajnów zdemaskujei za karę znów mnie na taśmę wrzucą, ale najpierw na 24h oddelegują tu:

  Łahad!"

podpisano: Techno



Nero krzyczy "Gleba skurczybyku!" "Ziemia!":

 

„Wieczór zaczął się raczej spokojnie- ot litr na 3ech zupełnie bez okazji. I wtedy usłyszałem, że Techno ma ochotę na jedzenie.  Po wygłoszeniu standardowej tyrady na temat braku jego odpowiedzialności jako Kebabowego Mściciela (chociaż tym razem On wreszczcie przemówił!)  łaskawie się zgodziłem. Techno zaproponował, ze nas podwiezie swoim porsche i (drogie czytelniczki facet umie tak prowadzić auto, ze po tym rajdzie chciałybyście dotknąć drążka skrzyni biegów w jego samochodzie- był gorący) tym sposóbem w mgnieniu oka znaleźliśmy się na bramie portowej. Czasem się zastanawiam jak ten koleś to robi. Samochód ma zawalony przeróżnymi hightech’owymi gadżetami których przeznaczenia wolę się nawet nie domyślać. Do tego głośników nie rozkurwia żadna gruba muza. Ot Underworld smęci w tle… zaczynacie się zastanawiać o co chodzi tym jego byłym. Po sądach biedaka ciągają, ze niby zabić je chciał jak wsiadły z nim do samochodu.  Nagle jednak Techno mówi „pasy”.  „Ale co pasy” pytacie i w tym momencie potężne przeciążenie wciska was w kubełkowy fotel jego bolidu, życie  przebiega wam przed oczami, chcecie do mamusi. Jego wrodzona potrzeba szybkości sprawia że nie tylko przepierdala kupę hajsu na gokartach ale potrafi dowieźć każdego i wszędzie w rekordowo szybkim czasie (coś jak Daniel z filmu Taxi).   Z piskiem opon zatrzymaliśmy się na Bramie portowej i huzia na kebaba. I jak było?  A tak.  W tym momencie zwracam się do męskiej części naszych czytelników- Panowie, widzieliście kiedyś szmulę która w sumie byście puknęli bo ma wszystko na miejscu ale cos jednak nie ten? Długie, opalone nogi, niewinno- diabelski wyraz twarzy, tyłeczek a’la  Megan Fox , małe i jędrne cycuszki? Niby wszystko si, ale kiedy owo dziewczę się odezwie macie ochotę zapaść się pod ziemie a laska dostaje -100 do sex appeal’u ? Cóż, taki właśnie jest ten turas. Wygląda świetnie- jest baranina, są obcokrajowcy za ladą, jest turecka posypka.  Ale co z tego? Przywołując analogie z dziewczynami-kiedy już wetknąłem język w moje rollo to wcale nie było fajnie. Moja fantazja o wysportowanej brunetce z małym biustem (ja wiem, ze to dalekie skojarzenie ale cóż, lata picia robią swoje) prysnęła jak banka mydlana.  Poczułem, jakbym lizał się z jakimś pasztetem- a pasztet to ja lubię tylko na świeżym pieczywie i z zielonym ogórkiem. Nie zrozumcie mnie źle- kiedy jest się głodnym to taka  kanapeczka smakuje wyśmienicie,  ale(czyżby Nero był napalony?!)  widząc taka atrakcyjna i fajna laseczkę (rollo) mam nadzieje na cos przyjemnego- niestety kiedy zaczynamy się całować(biorę gryza rollo) czuję niesmak w ustach (to proszę rozumieć dosłownie).  Tam jest naprawdę dobre jedzenie ale… wygląda lepiej niż smakuje, ilością nadrabiają jakość. Mięsa jest naprawdę dużo,  lachmajun daje rade pod tym względem. Sosy-„ miszczostwem”  nie są chociaż widać, że tureccy imigranci się napracowali.  Surówki też średnio dają radę- biała kapusta dominuje  nad innymi znacznie bardziej pożądanymi przeze mnie warzywami. Posypkę nakładacie se sami,  prażoną cebulkę  również. Co do samego lokalu to jest nieco poniżej przeciętnej i już piszę dlaczego. Po pierwsze są tam te cholerne automaty do grania co powoduje gromadzenie się lokalnego elementu- przez to w środku jest zbyt tłoczno. Po drugie krzesła niewygodne i na maxa twarde-nawet moje jędrne pośladki nie pomogły.  Po trzecie obsługa nie ogarnia. Panów było trzech a grzebali się z tym żarciem niemiłosiernie. Ale mało tego. Mój lachmajun po prostu rozpadał się w dłoni- cóż za fatalna technika bufetowego, syfu na stoliku narobiłem ze masakra. Wypad do Raba na praktykę, tam szczecinianie już was przyuczą. I jeszcze kibel jest płatny! Co to ma kuźwa być McDonald’s? Na szczęście konsumcję umilał mi widok laski siedzącej przy stoliku obok. Miała taki specyficzny rodzaj urody który lubię- wyrazista brunetka rzucająca powłóczyste spojrzenia  podkreślonymi czarna kredką oczami. Jeszcze te obcisłe ciuchy… No zupełnie jakby ktoś ja z rynsztoka wyciągnął (dokładnie jak ja wszystkie moje byłe). Czas na podsumowanie, wiec powiem tak-  zawsze szanowałem dziwki przedstawicielki najstarszego zawodu świata.  Tak samo z tym kebabem- szanuje, ze turecki i dużo mięsa. Ale mimo wszystko nie jest to wielka miłość- nie smakujesz mi do końca, poza tym muszę płacić...ale ponieważ usługa jest dostępna 24/7 czasem się skuszę na małe…”

Ocena: uczciwe 8,5/10

Ps Czytelnicy w listach pytają jak ja to robie, że tyle pije a następnego dnia wyglądam jak dziecko pary abstynentów.  Mój sposób jest oparty na naukowych faktach, aczkolwiek mocno obciąża wątrobę- wasz wybór. Cóż i tak wszyscy kiedyś umrzemy…  Przed walnięciem w kimono trzeba zjeść kilka witamin C i ze dwie aspiryny- to pozwala wyprzedzić reakcję bólową organizmu ta zatrucie etanolem.  Obok lóżka zamiast wody stawiamy duże piwo i ilekroć pragnienie zacznie męczyć pijemy stopniowo piwko- organizm metabolizuje nowa porcje trucizny i tymczasowo olewa starą. Do tego nie ma tak gwałtownego spadku promili we krwi. To kupuje wam czas, trzeźwiejecie dłużej ale za to można uniknąć tych wszystkich nieprzyjemnych doznań związanych z tzw. „kacem”. Róbcie tak codziennie to owszem problemy znikną tyle, że witamy w świecie alkoholików!

Ps 2 Czy tylko ja uważam, że Kapitan Planeta ma fryzurę godna niemieckich gwiazd porno z dawnych lat (krótko z przodu długo z tyłu, tylko wąsów brak)?

Big up,

Nero

Reptail używa mocy serca:

„To ja, w odróżnieniu od Nero, napisze coś o kebabie. Kiedyś w tym miejscu był inny fast-fud i zarówno żarcie jak i obsługa pozostawiały wiele do życzenia. 

Zmiana napisu na szyldzie niosła za sobą również zmiany wewnątrz lokalu, który jest niewielki, w ogóle wstawienie tam jebanych automatów do gry to jakaś pomyłka przez co, dosłownie zmieściły się aż dwa stoliki, które w takim miejscu i tak nie mają racji bytu. Zaraz po wejściu mój lekko zaburzony zmysł wzroku powędrował w stronę tablicy z menu, a było w czym wybierać - gyros, rollo, lachmajun - dla każdego coś tłustego...lub nie. Zdecydowałem się na tajemniczy "Special Kebab" za 9,5 zł z łagodnym sosem. Widząc liczną obsługę (bodaj 3-4 os.) spodziewałem się błyskawicznego pojawienia się żarcia a tu chuj - czekałem 4 min. i 6 sek. (czyli był to już zuy i niedobry kebab), panom brak kompletnie organizacji i zgrania. Usiadłem przy stoliku ze swoją grupą wsparcia Absurdalnego Alkoholizmu, wygodnie było jak podczas jazdy z siedmioma osobami Fiatem 126p. Bułka nie była nawet ciepła, jakby leżała w opiekaczu całe 0,002 sek. Surówka natomiast wyglądała bardzo "si", zalana łagodnym sosem który zrobił na mnie pozytywne wrażenie - koperkowy z lekką nutą (chyba) mięty, nadawał rześki smak. W surówce znalazły się plasterki surowego ogórka oraz kawałki pomidora, co nadawało zielsku świeżości i nie zabrakło marcheweczki która świetnie urozmaiciła i podkreśliła bukiet smakowy. Oczywiście jak zawsze upierdliwie ponarzekam na brak cebulki, jednak było coś w zamian o czym poinformował mnie Nero - można sobie, wedle potrzeby, dołożyć prażonej cebulki która w połączeniu z koperkowym sosem pozamiatała. I ostatnia rzecz co do sosu - stanowczo za mało, szczególnie na samym końcu gdzie powinien znajdować się na mięsie. A propos mięsa - było go od zajebania i ciut ciut, tak naprawdę to było mięso z surówką umieszczone w bułce. Porządna baranina nad pod i wokoło surówki, byłoby super, ale przy takiej ilości sosu, to średnio to wypadło. Tak na zakończenie, jak na turecką budę przystało dla stałych klientów jest turecka herbata, ale jakoś nie wyobrażam sobie degustowania kebabu spokojnie popijając go herbatką siedząc w jebanym maluchu. Jest dobrze, jak panowie wyjebią automaty i przeszkolą się w Bar Rabie, to bedzię full pro wypas z przytupem . Me want onions & olives!!”

Ocena: 7 i trzy ćwiartki/10

z wyrazami szacunu,

Reptail

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na koniec intro do Kapitana Planety:

"The power is yours!"

pozdrawiamy wszystkich miłośników kebabowych rozkoszy,

The Mighty Kebab Pimps

Ps co do pisowni, zależnie od regionu można pisać "kebap" albo "kebab"